Było jeszcze ciemno, a ja już wstałam.
-Jeszcze trochę-powiedziałam przekładając się na drugi bok. Zapomniałam o tym iż moje łóżko było drzewem i nie było drugiego boku, a kilkumetrowa przepaść na ziemię. -Ałć!-jęknęłam.
~Ale ze mnie śmieszek!~Pomyślałam~ żart sobie zrobiłam! Nie no, Alice, brawo! ~Otrząsnęłam się z kawałeczków trawy które do mnie przywarły.
-Poranna rosa, Ble! -powiedziałam z obrzydzeniem. Nienawidziłam wody! Nie mogło się te słońce pośpieszyć i wybić tą rosę? Meh, poszłam dalej. Powolnie, jak ślimak, promienie słońca wdrapywały się na niebo. Skoczyłam na drzewo. W końcu mogłam się przespać. Spałam sobie, i spałam. Wspaniałe uczucie mowie wam.
-Kryk- usłyszałam głos.-Krrryk- nadstawiłam uszy. Gałąź na której leżałam obłamała się. Spadłam na coś, a dokładniej na kogoś. Mój duch szczęścia właśnie się objawił!
-P-przepraszam-powiedziałam ogarniając się.-Mów mi Alice.-powiedziałam szczerząc kły.
< Amon? c; heh >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz